Ja też podziwiam te szydełkowe dzieła - pierwsza najpiękniejsza! Raz w życiu się skusiłam na serwetkę, dziś nic już z tego nie pamiętam - może tylko swoją wielką satysfakcję po ukończeniu pracy. Mam ją do dziś i uwierzyć nie mogę, że sama ją popełniłam :) Dziękuję za wizytę w Przędzalni Rozmaitości i serdecznie pozdrawiam!
Oglądam, oglądam i znowu zazdroszczę szydełkowania. Mnie Mama od dziecka uczyła słupków, półsłupków, pikotek itd., ale wtedy nie miałam cierpliwości, a teraz Mama daleko. Jak się jeszcze trochę naoglądam, to może wreszcie i moje jedno smętne szydełko pójdzie w ruch :)
No kochana...nareszcie Twój blog odżył !
OdpowiedzUsuńSerwetki rewelacja!
Olimpka ... jestem z Ciebie dumna jak nie wiem co :)
OdpowiedzUsuńMatko Święta! i Ty naprawdę te serwety SAMA zrobiłaś?
OdpowiedzUsuńdajesz mi nadzieję na to, że i ja się tego nauczę:):):)
Tak Jolu sama samiuśka
OdpowiedzUsuńmiałam dobrą nauczycielke
Ja też podziwiam te szydełkowe dzieła - pierwsza najpiękniejsza! Raz w życiu się skusiłam na serwetkę, dziś nic już z tego nie pamiętam - może tylko swoją wielką satysfakcję po ukończeniu pracy. Mam ją do dziś i uwierzyć nie mogę, że sama ją popełniłam :)
OdpowiedzUsuńDziękuję za wizytę w Przędzalni Rozmaitości i serdecznie pozdrawiam!
Śliczne :) Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńOglądam, oglądam i znowu zazdroszczę szydełkowania. Mnie Mama od dziecka uczyła słupków, półsłupków, pikotek itd., ale wtedy nie miałam cierpliwości, a teraz Mama daleko. Jak się jeszcze trochę naoglądam, to może wreszcie i moje jedno smętne szydełko pójdzie w ruch :)
OdpowiedzUsuń